Jako że w swoim życiu do tej pory spotkałam większość ludzi, którzy raczej lubią śpiewać lub po prostu im się to mimowolnie zdarza (to z talentem nie ma nic wspólnego – sama wiem po sobie), szkoda by było nie wykorzystać tego przyzwyczajenia do nauki języków obcych. Zwłaszcza że taka czynność wzbudza raczej pozytywne skojarzenia i nie ma nic wspólnego z usilnym wkuwaniem nowych słówek.
Początek listopada jest melancholijny, owiany jesienną mgłą wspomnień, a dwa szczególne święta na początku tego miesiąca jeszcze bardziej potęgują to wrażenie – Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, zwany inaczej Zaduszkami. Ma się ochotę usiąść z kubkiem herbaty pod ciepłym kocem i pobyć trochę samemu. A jeśli trafi się wolny wieczór, to może i pouczyć słówek?
Powoli, małymi kroczkami nadchodzi moja ulubiona pora roku, a że w ramach dzisiejszej akcji „W 80 blogów dookoła świata” piszemy o zwierzętach, zabieram Was w regiony polarne, żebyście poznali, jak po rosyjsku nazywają się ich mieszkańcy.
Ten wpis chodził mi już jakiś czas temu po głowie, aż w końcu ujrzał światło dzienne. A wszystko przez pytanie, które kiedyś usłyszałam: „Ale jak to, tak po prostu siadasz i tłumaczysz?”. No prawie – poniżej możecie o tym przeczytać.
Dzisiaj obchodzimy Dzień Nauczyciela – serdecznie pozdrawiam Tych, którzy wybrali ten trudny i odpowiedzialny zawód, aby nigdy nie zabrakło im motywacji do pracy! Natomiast pewnie niektórzy z Was pamiętają, że również w dniu dzisiejszym miały się pojawić na moim blogu wyniki testu z rosyjskiego – oto i one.
Pamiętacie, kiedy uczyliście się języka obcego w szkole i trzeba było napisać na przykład CV lub zaadresować kartkę z wakacji do znajomego? Ja pamiętam i mam gdzieś nawet schowane te zadania, które straszyły rozmaitymi hybrydami językowymi, kiedy przyszło do tłumaczenia adresu. No właśnie, czy takie tłumaczenie jest w ogóle potrzebne i jak ono wygląda w języku rosyjskim?