polski vs. rosyjski

#1 Polski vs. rosyjski – śmiesznostki i kontrowersje

Uczenie się i innych (a więc siebie też) to morze inspiracji! Zatem postanowiłam, że na łamach bloga będę się z Wami od czasu do czasu dzielić drobnymi radościami, jakie niesie za sobą eksploracja języka rosyjskiego.

#1

Męczymy się na zajęciach ze słowami: к сча́стью (na szczęście), же́нщина (kobieta), мужчи́на (mężczyzna). Najgorzej jest chyba ze szczęściem, bo fonetyka wyraźnie ssie (potem na kolejnych zajęciach znalazłam na to sposób – znienacka, gdzieś w gąszczu ćwiczeń gramatycznych, prosiłam o jednorazowe powtórzenie; po kilku takich „znienackach” zaskoczyło).

R. i G. [nieskoordynowane próby, męczenie się słowne, w końcu konkluzja]: Czemu ci Rosjanie się z nas tak śmieją, że niby polski taki trudny, skoro sami nie są lepsi?

(Stereotypowo określa się nas jako „pszeki”, o czym możecie poczytać we wpisie poniżej:)

#2

Jedna z moich ulubionych anegdot – mój kolega Ukrainiec, który od wielu lat współpracuje z polskimi firmami i zna nasz język, kiedyś się mnie zapytał:

W.: Daga, ja wszystko rozumiem, że wy macie odmianę czasownika „być” [w języku rosyjskim ten czasownik występuje w bardzo okrojonej formie, przyp. DB]. Są dla mnie logiczne formy „ja jestem, ty jesteś”, ale skąd, do cholery, wzięło się „oni są”?

To tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś twierdził, że rosyjski jest trudny.

#3

Umiejętność czytania rosyjskiego alfabetu na podstawie znajomości alfabetu łacińskiego to coś, czego już niestety nie odzyskam. Szczęśliwi więc ci, którzy świeżym okiem spoglądają na bukwy i widzą tam ekstra sensy. Zazdroszczę i podziwiam – dla mojego brata Москва́ to „Mockba”. Smacznie brzmi też „ksanba”, czyli… халва́ (chałwa).

Ciąg dalszy z pewnością nastąpi 🙂