Ratownik, plaża i… cmentarz, czyli kolejny odcinek lapsusów językowych. Wszystkie są żywcem wzięte z zajęć językowych, które prowadzę.
Na Dzień Matki
Choć do 26 maja zostało jeszcze trochę czasu, wracam do sytuacji z zajęć, które odbyły się parę lat temu w przeddzień tego święta. Rozmawialiśmy wtedy o sprawach rodzinnych. W którymś momencie pojawił się następujący dialog:
Ja: Пол ребёнка – wiecie, co to znaczy?
G.: Brzmi jak pół dziecka.
Ja: Raczej „płeć dziecka”.
R.: Ma sens. W sumie, żeby rozpoznać płeć, to nie potrzeba całego dziecka. Wystarczy od pasa w dół.
Cmentarnie
Polski i rosyjski obfitują w słowa, których znaczenie w tych obu językach bywa zwodnicze. Na jednych z zajęć pojawiła się taka oto seria: склеп – grobowiec, гроб – trumna, моги́ла – grób.
Ł. po chwili zastanowienia: Dialog w stylu „Где бабушка? – В склепе” nabiera w tym świetle zupełnie nowego znaczenia.
PS. „Cmentarz” to po rosyjsku кла́дбище, co z kolei P. na innych zajęciach skojarzył z określeniem „kładłbyś się”.
„Na plaży fajnie jest”
Przejdźmy do lżejszych tematów. Na zewnątrz jest coraz cieplej, więc i wylegiwanie się na bałtyckiej chociażby plaży coraz bliżej. Po rosyjsku to пляж. A jak będzie „opalać się”?
I: Пляжить?*
*Загора́ть
A żeby na plaży było bezpieczniej, potrzebny jest ratownik (спаса́тель). A od niego już blisko do słowa „zbawiciel” (спаси́тель). Różnicę świetnie ujęła R.
– Różni się tylko jedna literką, tyle że pierwszy ratuje jedną osobę, a drugi cały świat.
Jeśli macie podobne językowe historyjki, podzielcie się nimi w komentarzach 🙂
Spodobał Ci się ten wpis?