Mniej więcej takie hasła nasuwają mi się na myśl, kiedy dostaję odpowiedzi od pracodawców, którzy zamieszczają rozmaite ogłoszenia o pracę w Internecie. I to nie tylko dla tłumaczy.
Opisywany przypadek na szczęście należy do mniejszości, bo zazwyczaj trafiam na sensowne odpowiedzi ze strony pracodawców, niemniej jednak takie sytuacje najbardziej się zapamiętuje 🙂
Tym razem akurat nie chodziło o pracę dla tłumacza, a copywritera. Duża firma z Kijowa, podobno poważna i podobno poważną tematyką się zajmująca. Szukają native’a języka polskiego do pisania mądrych tekstów. Wymagania:
- kreatywność
- duża chęć do pisania [cokolwiek to znaczy, przyp. aut.]
- punktualność, odpowiedzialność, dokładność
- umiejętność uczenia się i chęć do nauki
Oczywiście, że wyrażam chęć do pisania i nauki! Wysyłam CV. Dostaję odpowiedź:
Czyli:
„Dzień dobry D.B-A.
Szukamy osoby ze znajomością języka polskiego do pisania tekstów. Nasza proponowana stawka to 2 dolary za 2000 znaków ze spacjami – ok. pół strony A4. Jeśli odpowiadają Pani nasze warunki, możemy rozpocząć współpracę. Czekamy na odpowiedź”.
…
Z ogłoszeniami dotyczącymi tłumaczeń też różnie bywa. A jak jest w innych branżach, niekoniecznie związanych z tłumaczeniami? Jaka jest Wasza historia? 😉