wpadki tłumaczy

Wpadki tłumaczy

Nikt z nas nie jest doskonały, chociaż bardzo się staramy. Ale czasem te starania nie zawsze się udają, a konsekwencje mogą być i zabawne, i nieciekawe. Dzisiaj trochę o tym dlaczego należy uważać przy tłumaczeniu nazw zagranicznych produktów.

O lokalizacji tłumaczenia pisałam jakiś czas temu. Dotyczy to m.in. szeregu zabiegów związanych z wprowadzeniem danej marki, usługi, towaru na zagraniczny rynek, dostosowanie ich nazwy do języka odbiorców, stworzenie jasnego przekazu i wywołania określonej reakcji, czyli zachęcenia do zakupu. Czasem jednak się to nie udaje, bo… zawiniło tłumaczenie. Poniżej kilka przykładów takich nieudanych kampanii reklamowych, które wywołały śmiech u odbiorców, a rozpacz u producentów.

Wpadki w branży motoryzacyjnej

O fiasku reklamy modelu Ford Pinto w Brazylii nie pisali chyba tylko ci najbardziej leniwi. Problem dotyczył tego, że w języku lokalnym „pinto” oznacza „niewielkie przyrodzenie”. Biznes się nie udał, a żeby nadrobić straty marka została nazwana Corcel („ogier”).

To nie koniec historii motoryzacyjnych – w Ameryce Łacińskiej i Meksyku nie udało się modelom Fierra i Comet. Okazało się bowiem, że „fierra” po hiszpańsku to „starucha”. Natomiast nie wiedzieć czemu specjalnie dla Meksyku zamiast nazwy Comet wprowadzono Caliente, co w jednym z miejscowych dialektów oznacza prostytutkę.

Nie udało się też Japończykom, którzy w latach 80-tych wprowadzali model jeepa Mitsubishi Pajero na hiszpańskojęzyczne rynki. Okazuje się, że po hiszpańsku „pajero” oznacza „onanistę” lub „pederastę”. W końcu stanęło na zmianie nazwy na Mitsubishi Montero.

Warto też wspomnieć historię modelu Chevrolet Nova – w Ameryce Południowej ten samochód raczej nie sprzedawał się zbyt dobrze, a wszystko za sprawą nazwy, która w języku hiszpańskim znaczyła „nie jedzie”.

Inne wpadki tłumaczeniowe

Kiedy rosyjski „Gazprom” podpisał umowę z nigeryjską firmą Nigerian National Petroleum Corporation, nazwa projektu – „Nigaz” – nie należała do najszczęśliwszych. O tej kompromitacji pisały również polskie media.

Warto przywołać również tłumaczenie sloganu reklamowego marki Pepsi – „Come alive with Pepsi”, który na Tajwanie przetłumaczono jako „Pepsi wskrzesi waszych przodków”, a w Niemczech – „Wstań z grobu razem z Pepsi”.

Również firma Electrolux nie bardzo się popisała. Reklamę odkurzaczy, które wprowadzała na amerykański rynek, okrasiła hasłem „Nothing Sucks Like an Electrolux”.

A żeby daleko nie szukać, w mieście X trafiłam na taką osobliwość (bardziej tu jednak chodziło o kwestię dwuznaczności reklamy niż jej kiepskiej lokalizacji) – przy wejściu do sklepu z klockami LEGO wisiał olbrzymi szyld w kolorze brązowym z napisem „Twoje klocki”…

 Źródło: www.perevod71.ru

Źródło obrazka: Najśmieszniejsze wpadki tłumaczy, błędy i pomyłki w tłumaczeniach