Seria translatorska

Z dziełem oryginalnym i przekładem tegoż jest trochę tak jak z dywagacjami na temat co było pierwsze – jajko czy kura? Nie da się ukryć, że to porównanie bardzo oddaje nam postać rzeczy.

Tekst oryginalny jest automatycznie uznawany za kanoniczny. Co więcej, nigdy nie traci na wartości – np. Żywot człowieka poczciwego Mikołaja Reja, mimo iż pisany językiem staropolskim, uznajemy za nieodłącznie związany z epoką, w której powstał i nikomu by do głowy nie przyszło, żeby próbować go przepisać na polszczyznę nowożytną.

Inaczej jest z przekładem. Jest on niejako wtórny w stosunku do oryginału. Ponieważ jest to rodzaj adaptacji, to tłumacz decyduje w jaki sposób i z użyciem jakich środków językowych go przełożyć. Stąd tłumaczenie jest traktowane jako propozycja oddania oryginału i podlega próbie czasu, np. kolejne tłumaczenie Biblii, Nowe Przymierze i Psalmy wydane przez Ewangeliczny Instytut Biblijny, było podyktowane zmianami w języku i odkryciem nowych interpretacji (tu możecie przeczytać wywiad z tłumaczem, Piotrem Zarembą).

Zakłada się, że wszystkie tłumaczenia jednego dzieła – te, które powstały, powstają i powstaną w przyszłości – tworzą wspomnianą w tytule serię translatorską, serię tłumaczeń, którą traktuje się rozwojowo, jako kolejne przykłady interpretacji oryginału (przykładem mogą być „Biesy” Fiodora Dostojewskiego, które na język polski były tłumaczone 7 razy).

Osobom, które chcą bardziej zgłębić temat serii translatorskiej i poetyki przekładu, polecam tekst Edwarda Balcerzana.