Ataku Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 chyba mało kto się spodziewał. To wydarzenie pozostawiło nas zupełnie bezradnych wobec sytuacji, która, wydawałoby się, w XXI wieku po wielu podobnych doświadczeniach historycznych nie powinna mieć miejsca.
Długo zbierałam się, żeby napisać ten wpis. Podobnie jak dużo czasu zajęło mi, żeby wrócić do codziennych zajęć i znów wypełniać nimi pieczołowicie czas dzień po dniu. Bo życie toczy się dalej, choć równolegle gdzieś toczy się dramat. Teraz tym dotkliwszy, bo bliżej.
Ale ja nie o tym, bo to, co napisałam powyżej, dla większości jest oczywista. Mniej oczywiste natomiast jest po tym wszystkim niepotępianie w czambuł wszystkiego, co rosyjskie.
24 lutego napisałam na swoim profilu na Facebooku:
I zdania nie zmieniam.
Język jest kluczem i mostem – do zrozumienia innej kultury, tradycji, a przede wszystkim – człowieka.
Dlatego walka z tyranią to nie walka z językiem. Bo w trudnych czasach dialog jest jeszcze bardziej potrzebny. Trzeba umieć rozmawiać o sprawach bolesnych, żeby kiedyś móc znów wrócić do niezobowiązujących rozmów o codzienności.
Żadna i żaden z moich uczniów nie zrezygnowali z nauki języka rosyjskiego.
A z Ukraińcami, których teraz w Polsce jest tak wiele i którym tak wiele z nas pomaga, naprawdę można również rozmawiać po rosyjsku.