Nadeszła wreszcie wiosna! Pewnie się cieszycie, prawda? U mnie tymczasem na blogu ostatni wpis związany z Międzynarodowym Dniem Poezji, który wypada właśnie dzisiaj.
Wiosna to kobieta, więc idealnym wyborem na dzisiaj jest piosenka Olgi Czikiny, której nazwisko wymienia się wśród znanych wykonawców piosenki autorskiej z początku wieku.
.
Olga Siergiejewna Czikina (ur. 1969)
Absolwentka Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego w Riazaniu na specjalności język rosyjski i literatura. Od 1987 roku tworzy piosenki do swoich wierszy. Laureatka takich festiwali jak „Moskiewskie okna” (1996) i zwyciężczyni Grand Prix Ogólnorosyjskiego Konkursu Piosenki Autorskiej „Petersburski akord” (2006).
Oprócz muzyki, zajmuje się grafiką i ilustrowaniem książek.
.
„Kot”
Czyli marcowe koty za płoty. Tekst lekki, wspaniale wprowadzający w wiosenny nastrój. A poza tym – któż nie lubi kotów nawet jeśli są wredne? (tłumaczenie tekstu oczywiście filologiczne, jeśli macie ciekawe polskie warianty wybranych fragmentów, zamieśćcie je w komentarzu).
.
.
Кот
Я долбанулась башкой о березу.
Яп-понская темень…
Я, матерясь, задираю башку. Я затыкаюсь – ух ты:
Под ОГРОМНЫМ КОТОМ прогибается ветка,
И время
Огибает его, тормозит и уходит в кусты.
– Извините, – ему говорю, – мне вот скоро полвека.
Я иду издалёка, но ныне не вижу пути.
У меня за спиной больше нет одного человека.
И теперь я не знаю, куда мне отсюда идти.
И признаться еще, я не помню, откуда пришла я.
И признаться еще, хреновато мне ныне – до слёз.
– Шла б ты в жопу, – ответил мне кот, – со своими делами.
Вон туда – на кусты. А оттуда – по полю насквозь.
Ну, пошла я. В хорошей своей белоснежной рубахе.
Заблудилась. Замерзла. Пришла к водоёму. И что?
Разве что полежать у воды, умирая от страха,
Что не будет уже у меня никакого „потом”.
Но потом рассвело: в золотом океане горели
Огоньки или рыбки иль, может, какие цветы.
Подо мной напрягалась упругая ветка,
И время
Огибало меня, а потом убегало в кусты.
Kot
Uderzyłam się głową o brzozę.
Japońska ciemność…
Klnąc, zadzieram głowę. Zatkało mnie – uh, ty:
Pod OGROMNYM KOTEM ugina się gałąź,
I czas
Zagina się dookoła niego, spowalnia i znika w zaroślach.
– Przepraszam, – mówię do niego, – mam prawie półwieku.
Idę z daleka, ale teraz nie widzę drogi.
Za mną nie ma żadnych ludzi.
I teraz nie wiem, dokąd powinnam stąd pójść.
I muszę jeszcze przyznać, że nie pamiętam skąd przyszłam.
I muszę jeszcze przyznać, że beznadziejnie mi teraz – do łez.
– Weź, spadaj – оodpowiedział mi kot, – ze swoimi sprawami.
O, tam – na zarośla. А stąd – przez pole na przełaj.
Cóż, poszłam. W swojej dobrej śnieżnobiałej koszuli.
Zabłądziłam. Zamarzłam. Poszłam do wodopoju. I co?
Ledwie co poleżałam nad wodą, umierając ze strachu,
Że nie będę już miała żadnego „potem”.
Ale potem przyszedł świt: w złotym oceanie blasku
Ogniki lub rybki, może jakieś kwiaty.
Pode mną wygięła się sprężysta gałąź,
I czas
Zagiął się dookoła mnie, а potem zniknął w zaroślach.
.
Dobrego świętowania pierwszych wiosennych dni!