Tydzień Książki

Moja pierwsza rosyjska książka

Czytanie książek jest zawsze w cenie i taka idea przyświeca kolejnej akcji blogerskiej, w której biorę udział. Niedługo obchodzimy Międzynarodowy Dzień Książek Dla Dzieci (2 kwietnia) i Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich (23 kwietnia), więc marcowy Tydzień Książki Blogerów Kulturowych i Językowych będzie jak znalazł!

.

Naszą akcję organizujemy już po raz drugi – w zeszłym roku pozwoliłam sobie na małą odskocznię i opublikowałam bajkę, którą napisałam w dzieciństwie – a w tym roku dowiecie się, jaką książkę po rosyjsku przeczytałam (lepiej – z jaką się zapoznałam) w pierwszej kolejności. O ile, oczywiście, pamięć mnie nie myli.  😉

.

Dostojewski, Tołstoj…?

Też bym chciała, żeby moją pierwszą lekturą w języku rosyjskim były „Idiota” czy „Anna Karenina”. Niestety, tak nie było. Języka zaczęłam się uczyć na studiach, od pierwszego roku filologii rosyjskiej, więc moje umiejętności językowe nie pozwalały na taką ekstrawagancję. Oczywiście, najważniejsze dzieła literatury rosyjskiej już wcześniej były mi znane (zarówno za sprawą indywidualnych poszukiwań czytelniczych, jak i równoległych studiów polonistycznych, podczas których na niekończących się listach lektur nie zabrakło nazwisk znanych rosyjskich pisarzy). I, co najważniejsze – najlepsze, czyli lektura „Biesów” w oryginale, cały czas przede mną! 😉

Pomijając krótkie formy prozatorskie o Iwanie i Maszy idących na pocztę (teksty z podręcznika), czy fragmenty artykułów z internetu (o wiele ciekawsze ze względu na słownictwo), moją pierwszą książką, z którą musiałam się zapoznać (nie, nie przeczytać) były… (tadam!) „Ćwiczenia z gramatyki praktycznej dla studentów filologii rosyjskiej” Tadeusza Boruckiego (kurtyna).

Pamiętam te nieskończenie długie zajęcia, podczas których minuty wlokły się ku wieczności, a my próbowaliśmy składać w całość zdania i z niepokojem czekaliśmy na swoją kolej, kiedy znowu pewnie się okaże, że źle odmieniliśmy dane słowo występujące w ćwiczeniu.

.

Czy było aż tak źle?

Nie, nie było, pomimo celowo użytego tragizmu w poprzednim opisie. W końcu od czegoś trzeba zacząć i dzięki mocnym podstawom móc potem czytać coraz to trudniejsze teksty. W dodatku, ucząc innych języka rosyjskiego, czasami wracam do tej książki.

Oprócz tego, że można w niej znaleźć sporo dobrze rozpisanych reguł gramatycznych, znajduje się tam pewna ciekawostka językowa. Ciekawostka, bo teraz raczej już mało kto tak mówi.

Borucki gramatyka rosyjska

Chodzi mianowicie o odmianę rzeczowników oznaczających jakąś substancję, materiał czy pojęcie abstrakcyjne, z których chcemy wyłączyć jakąś część, np. „tabliczka czekolady” czy „kilogram cukru”. Autor sugeruje formy „плитка шоколаду” czy „килограмм сахару” podczas gdy „плитка шоколада” czy „килограмм сахара” brzmi bardziej naturalnie.

.

Tydzień Książki

Zachęcam Was do podzielenia się w komentarzach, jaka książka w języku obcym (niekoniecznie rosyjskim) najbardziej zapadła Wam w pamięć.

Nie zapomnijcie tej zajrzeć do wpisów pozostałych blogerów – zgodnie z ideą naszej akcji do 7 marca włącznie publikujemy codziennie o 10.00 na swoich blogach teksty zgodnie z poniższym harmonogramem (stąd niektóre linki mogą być w momencie publikowania tego wpisu jeszcze nieaktywne):

.

1 marca (czwartek), godzina: 10.00

2 marca (piątek), godzina: 10.00

3 marca (sobota), godzina: 10.00

4 marca (niedziela), godzina: 10.00

5 marca (poniedziałek), godzina: 10.0           

6 marca (wtorek, godzina: 10.00

7 marca (środa), godzina: 10.00

.