To pytanie często słyszę od osób, które chcą rozpocząć naukę języka rosyjskiego. Ba!, kiedyś sama sobie je zadawałam. A ponieważ mam niebywałą przyjemność swoim wpisem otwierać listę innych publikacji związanych z obchodami III Miesiąca Języków, myślę, że warto wrócić do początków językowej przygody.
Ostatnio dostałam wieczorem SMS-a od mojej koleżanki – wiadomość wysłana na gorąco, bo właśnie toczyła się wśród jej znajomych zażarta dyskusja dotycząca pisowni rosyjskich nazwisk. Z tym że w tamtym przypadku rozważano transkrypcję francuską i niemiecką (bo towarzystwo międzynarodowe się trafiło), a dzisiaj parę słów o tym, jak to jest w języku polskim.
Pamiętacie jeszcze mój wpis o motywacji do nauki języka obcego? Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić własnym doświadczeniem, które doskonale uzupełnia ten artykuł, a może i Was zachęci do uczenia się rosyjskiego i uczenia innych tego języka.
Dzisiaj obchodzimy Dzień Nauczyciela. Z tej okazji razem z innymi blogerami z projektu „Blogi językowe i kulturowe” przygotowaliśmy dla Was listę ciekawych tekstów o naszych lektorach języków obcych. Ale nie tylko. To szczególna okazja, żebym mogła podziękować Tym, dzięki którym jestem teraz tym, kim jestem i zajmuję się tym, czym się zajmuję – moim Lektorom, dzięki którym nauka rosyjskiego na studiach była przygodą, a nie nudną koniecznością, żeby przetrwać 5 lat i dostać upragniony dyplom.
Chodził ten wpis za mną już od jakiegoś czasu, bo jest to jedno z pierwszych pytań jakie zadają mi osoby, które chcą się uczyć lub jeszcze się zastanawiają nad nauką języka rosyjskiego.
Takie pytanie zadaję sobie zawsze, kiedy mi się nie chce uczyć nowych słówek lub widzę swoje braki w wiedzy, które czasem mnie dołują. Mam jednak na to parę sposobów, które zazwyczaj działają.