szkoła

Jak zaczęłam uczyć rosyjskiego?

Ci z Was, którzy regularnie czytają moje wpisy z pewnością trafili na informację, że zdarza mi się uczyć innych języka rosyjskiego. „Zdarza” to dobre określenie, ponieważ z różnych przyczyn jest to na razie jedna z wielu aktywności, którymi się zajmuję (co będzie w najbliższym czasie, czas pokaże). A ponieważ spotykam się z pytaniem „jak to się zaczęło”, postanowiłam dzisiaj trochę o tym napisać.

 

Rodzinne tradycje nauczycielskie

Jestem absolwentką kierunku kultura Rosji i narodów sąsiednich na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wybrałam specjalizację translatologiczną i jak ognia unikałam praktyk pedagogicznych – po pierwsze z powodu braku czasu (od trzeciego roku pracowałam na pół etatu, biegając między uczelnią a kolejnymi firmami, w których byłam zatrudniona; od piątego byłam już pełnoetatowym pracownikiem), a po drugie – stwierdziłam, że u mnie w rodzinie jest za dużo nauczycieli i… wystarczy (np. babcia od strony mojego taty uczyła w szkole krawieckiej, jego siostra chemii, a dalsza ciocia języka polskiego – to zaledwie wierzchołek góry lodowej).

Oczywiście zdarzało mi się pomagać kolegom czy rodzeństwu w odrabianiu zadań, w pracy parę razy poprowadziłam jakieś wewnętrzne szkolenie, ale konsekwentnie przez cały okres studiów utrzymywałam, że nauczanie i ja to dwie zupełnie inne bajki.

 

Przełom

Wbrew pozorom wcale nie dotyczył języka rosyjskiego. W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności razem z mężem zostaliśmy uczestnikami 35. wyprawy polarnej i przez rok pracowaliśmy w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie (to długa historia, znacznie przekraczająca możliwości tego wpisu – jeśli jesteście zainteresowani, zachęcam do lektury mojego bloga i/lub książki). Tam w ramach swoich obowiązków jako administrator stacji pracowałam w ogólnopolskim projekcie edukacyjnym Eduscience prowadzonym przez Instytut Geofizyki PAN. Zajmowałam się promocją polskich badań w Arktyce, opracowywaniem materiałów edukacyjnych i… prowadzeniem lekcji dla uczniów. No właśnie. I to w dodatku przez internet (satelitarny, co zapewniało atrakcje takie jak około dwusekundowe opóźnienie w przesyłaniu sygnału czy brak łączności w przypadku trudnych warunków atmosferycznych). Nie muszę mówić, że moje doświadczenie w tym zakresie było dość skromne.

Podczas pierwszych zajęć bardzo się denerwowałam; mówiłam szybko i liczyłam w głowie czas do końca lekcji. Mało tego, tak byłam zaaferowana, że nie zauważyłam, że pod koniec spotkania zawiodła łączność i mówiłam do nieistniejącego audytorium.

Choć początki były trudne, edukacja mnie wciągnęła, a kontakt z uczniami dawał wiele pozytywnych wrażeń. Po powrocie do kraju do lekcji online doszły warsztaty w Muzeum Geologicznym w Krakowie i udział w konferencjach. Łącznie przepracowałam trzy lata w projekcie Eduscience.

 

>>> Zobacz wpis Uczenie języków obcych online

 

Antarktyczny kurs języka rosyjskiego

Po ukończeniu studiów uczyłam rosyjskiego – były to głównie lekcje stacjonarne, a osoby zainteresowane trafiały do mnie poprzez pocztę pantoflową. Nie miałam jednak okazji prowadzić zajęć grupowych. To się jednak zmieniło, kiedy we wrześniu 2015 roku po raz kolejny wyjechaliśmy z mężem do pracy – tym razem w Polskiej Stacji Antarktycznej imienia Henryka Arctowskiego. Wyjazd był na rok, w wolnym czasie ciekawe aktywności były mile widziane, więc zebrała się ambitna grupa, którą uczyłam rosyjskiego. Z zadaniami domowymi, sprawdzianami i „certyfikatem” na zakończenie kursu. To było świetne doświadczenie i do dziś je z rozrzewnieniem wspominamy.

Więcej miejsca poświęciłam tej historii we wpisie I znów parę słów o motywacji.

 

Czego się obawiałam, ucząc innych?

Myślę, że ta kwestia dotyczy każdego, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z nauczaniem. Mamy różne doświadczenia wyniesione ze szkoły, pamiętamy, że sami kwestionowaliśmy wiedzę nauczycieli, śmieszyły nas ich potknięcia. Moje obawy mogę zawrzeć w dwóch punktach:

  • ktoś będzie oceniał mój wygląd zewnętrzny, zachowanie
  • ktoś mi zada pytanie, a ja nie będę w stanie na nie odpowiedzieć.

Pierwszy dość szybko przestał być problemem – myślę, że to kwestia, jak postrzegamy siebie i na ile wierzymy w swoje ukryte moce. To też pewnie poczucie własnej wartości i pewności siebie. Każdy musi sobie to indywidualnie wypracować.

W przypadku drugiego punktu od razu stwierdziłam, że nie będę się bawić w żadne „zrób to na zadanie domowe”, „o, ciekawe pytanie – może kolega odpowie” etc., tylko od razu postawię sprawę jasno – „nie wiem, ale sprawdzę”. Przy okazji sama się czegoś nauczę, w końcu nikt z nas nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Do tej pory nie spotkałam się z lekceważeniem; zarówno dzieci, jak i dorośli nie mają problemu z zaakceptowaniem takiego podejścia.

Bardzo mi w tym pomogło doświadczenie uczestnictwa w zajęciach prowadzonych przez kilku dobrych nauczycieli, których poznałam na swojej ścieżce edukacyjnej. Piszę o tym w tekście Dzień Nauczyciela – komu zawdzięczam znajomość języka rosyjskiego?.

 

Stan obecny

Nie jestem pełnoetatowym nauczycielem i nie pracuję w szkole. To się raczej nie zmieni, bo problemy ze strunami głosowymi uniemożliwiają mi taką pracę, a poza tym zajmuję się jeszcze paroma innymi rzeczami. Uczenie sprawia mi jednak przyjemność i na razie nie zamierzam z niego rezygnować – aktualnie uczę rosyjskiego przez Internet jedną grupę i parę osób stacjonarnie.

Jestem również pracownikiem międzynarodowego projektu EDU-ARCTIC, w ramach którego prowadzę zajęcia online o regionach podbiegunowych dla dzieci i młodzieży. Głównie po angielsku, ale też po polsku i po rosyjsku. Prowadzę też gościnnie lekcje w szkołach, a także warsztaty dla nauczycieli.