Dzisiaj tekst zupełnie z innej beczki – postanowiłam podzielić się kilkoma moimi spostrzeżeniami dotyczącymi przygotowania plików z gotowym tłumaczeniem, które odsyłamy do klienta. Jestem też ciekawa, co Wy o tym sądzicie.
Wśród powodów, dla których warto takie dobre praktyki wypracować, wskażę dwa – zgodność z oryginałem, co jest jednym z głównych celów tłumaczenia, oraz wygoda i szybkie zidentyfikowanie pliku.
Przyjrzyjmy się obu tym przypadkom.
Zgodność z oryginałem
Tutaj przede wszystkim jest istotne zachowanie oryginalnego formatowania (korzystanie z narzędzi CAT zdecydowanie ułatwia ten proces) oraz formatu pliku.
Jeżeli otrzymujemy plik tekstowy w formacie .doc, odsyłanie go jako .odt wprowadza niepotrzebne zamieszanie – klient może mieć problem z jego otworzeniem czy poprawnym wyświetleniem.
Przy okazji odnalazłam jeden ze starszych tekstów, w którym szerzej o tym piszę:
I przy okazji postanowiłam zaktualizować jeden fragment dotyczący formatu pliku:
Pozwalam sobie na małe odstępstwo od powyższej reguły – kiedy zdarzają mi się tłumaczenia nadsyłane w formacie .pdf, zazwyczaj odsyłam je pliku tekstowym. Wydaje mi się to lepszym rozwiązaniem, bo klient ma szansę wprowadzić swoje poprawki, jeśli poczuje taką potrzebę (np. chce zmienić wielkość fontu).
Od dłuższego czasu już tak nie robię. Trzymam się zasady, że wysyłam tłumaczenie w takim samym formacie, w jakim go otrzymałam. W PDF-ie często dostaję dokumenty do przetłumaczenia, które np. później ktoś chce wydrukować i przekazać do podpisania, a taki format jest w tym przypadku najwygodniejszy. Poza tym jeśli klient chciałby mieć możliwość wprowadzenia poprawek, wysłałby tekst do tłumaczenia w innym formacie (inna sprawa, jeśli w wiadomość wyraźnie sobie zażyczy zmianę formatu).
Identyfikacja pliku
W tym przypadku dobrze zachować oryginalną nazwę pliku, wysłanego do tłumaczenia.
Ja dodaję jeszcze do nazwy zapis „tlum”, żeby klient nie pomylił pliku tłumaczonego z oryginalnym, np. promocja-pomysly-tlum.doc.
Czasem się zdarza, że tłumaczony tekst ma kilka wersji, bo klient wprowadza poprawki. Wtedy stosuję dwa rodzaje zapisu – dodaję datę wysyłki tłumaczenia, np.
- 20210912-promocja-pomysly-tlum.doc
lub wpisuję numer kolejnej wersji, np.
- promocja-pomysly-tlum-2.doc
A jakie rozwiązania Wy stosujecie?
Obraz Karolina Grabowska z Pixabay