strach

5 mitów o języku rosyjskim

Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić kilkoma swoimi spostrzeżeniami, czego najczęściej się boimy (obecnie Wy, przychodząc do mnie na zajęcia, kiedyś ja, rozpoczynając naukę), kiedy w naszej głowie pojawi się myśl „chcę się uczyć rosyjskiego”. Nazwałam je roboczo „mitami”, ale myślę, że każdy z nas może mieć swoje określenie na takie językowe strachy.

#1 Nigdy nie nauczę się rosyjskiego alfabetu

Jakbym słyszała siebie w 2006 roku, kiedy w październiku miałam pierwsze zajęcia z praktycznej nauki języka rosyjskiego. Rozpoczęłam wtedy studia na kierunku kultura Rosji i narodów sąsiednich na UJ i oprócz tego, że brzmienie języka rosyjskiego mnie oczarowało, nie miałam wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o znajomość bukw.

Punktem zwrotnym było pewne wydarzenie – na drugich zajęciach dostaliśmy na zadanie domowe zbyt trudny, jak na nasze możliwości, tekst (co zresztą potem przyznała sama lektorka). Przy jego próbie odszyfrowania miałam łzy w oczach (oj, tak, można tak przeżywać naukę języka obcego) i zastanawiałam się, czy mój wybór studiów był aby dobrym pomysłem.

Każdy tak ma na początku – ważne, żeby się przełamać i dać sobie szansę na rozpoczęcie nauki od czytania prostych słów i wyrażeń.

Dlatego na swoich zajęciach dla osób początkujących zaczynam od:

1. wyszukiwania podobnych /takich samych słówek po polsku i rosyjsku,

2. czytania wyrazów typu dom, mama, szkoła etc. (i tu, uwaga, w większości przypadków obrażam inteligencję moich Uczniów, którzy z poziomu „kota” przechodzą płynnie do czytania zdań, że lubią tego kota i może by nawet chodzili z nim na spacer, ale trochę głupio).

Jeśli to nadal Was nie przekonuje, polecam wpis:

#2 No weź, nie przeczytam tego słowa

Moimi prywatnymi zmorami na początku nauki rosyjskiego były: учительница (nauczycielka) i достопримечательности (zabytki, atrakcje). Myślałam, że nigdy nie wymówię tych słów.

Innym źródłem wstydu z przeszłości są pierwsze zajęcia w ramach przedmiotu fonetyka rosyjska. Jakąż męką było nagrywać ciągi słów, a potem je odsłuchiwać i próbować jeszcze raz, uwzględniając uwagi prowadzącego!

Spokojnie. Każdy przez to przechodził lub właśnie przechodzi.

Wiadomo, że mniej krępujące dla niektórych jest wykonywanie ćwiczeń fonetycznych w samotności, dlatego zdarza mi się nagrywać moim Uczniom słówka z lekcji. Dla mnie to żaden problem, bo nagrywanie swojego głosu mnie już nie przeraża, a innym pomaga (co widać na każdych kolejnych zajęciach).

#3 Rosyjskie twarde „l” – tego się nie da wymówić!

Naprawdę nie można tego wymówić jak polskie „ł”? No… nie bardzo. 🙂 ALE – da się! Dobrze, rozumiem, że teoria – dotknij czubkiem języka górnych zębów i… (w końcu to l przedniojęzykowo-zębowe) – z początku zupełnie może nie przekonywać. Mimo to dajcie się namówić na ćwiczenia przed lustrem.

Tutaj znajdziecie kilka wskazówek:

PS. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby trafił do mnie na zajęcia ktoś, kto po odrobinie ćwiczeń nie był w stanie wymówić pięknie rosyjskiego l (oczywiście, dopuszczam do swojej świadomości wyjątki od mojej reguły, np. przypadki osób, które np. mają nieznaczne wady wymowy utrudniające wymowę różnych głosek).

#4 Gramatyka? O nie, znowu tabelki!

Z czym Wam się kojarzy nauka odmiany rzeczowników przez przypadki czy czasowników przez osoby? Mnie z tabelkami – wkuwaniem po kolei form, a kiedy potem przyszło co do czego, to zanim się odezwałam, w głowie układałam sobie cały zapamiętany szyk i wybierałam właściwą formę (albo taką, która mi się wydawała właściwa). Oczywiście, nie muszę dodawać, że było to frustrujące i blokowało mnie przed mówieniem w języku obcym.

Brzmi znajomo?

Warto wyjść z prostego założenia – polski i rosyjski to języki słowiańskie, więc w jakimś względzie muszą być podobne (są, patrzcie wpis niżej).

Dlatego, kiedy na zajęciach omawiamy różne zjawiska gramatyczne, o ile jest to możliwe, zachęcam Uczniów do intuicyjnego wyszukiwania końcówek fleksyjnych, zamiast usilnego kierowania się tabelką przy rozwiązywaniu ćwiczeń. Wychodzę z założenia, że lepiej mówić mniej poprawnie (ale mówić), niż w imię hiperpoprawności językowej stresować się i blokować.

Choć oczywiście na poprawność zwracamy uwagę . 😉

#5 Nie zrobię ćwiczenia, bo nie znam takich słówek

Na pewno nie znacie? Zastanówcie się, ile podobnych lub tak samo brzmiących słówek jest w języku polskim i rosyjskim i sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.

Do dzisiaj śmieszy mnie sytuacja w moskiewskim akademiku, kiedy chciałam zamówić kompot na stołówce (dawne czasy studenckie, wyjazd był organizowany przez Instytut Filologii Wschodniosłowiańskiej UJ). Z zupą i blinami jakoś poszło, ale ten kompot… i tak patrzę, i patrzę, w końcu z głupia frant pytam:

– Jak „to” (tu wskazuję palcem) się nazywa po rosyjsku?

Kobieta zza lady patrzy na mnie zmęczonym i lekko zdziwionym wzrokiem:

– Kompot (ros. компот).

Wierzcie mi, takich „kompotów” jest całkiem sporo. A jak nie traficie, to, cóż, przynajmniej będzie wesoło.

Ostatnio, kiedy tak już się uśmialiśmy na zajęciach z jednego udatnego neologizmu, G. powiedziała niezrażona:

– No co, przecież sama nam mówisz, że mamy wymyślać.

Właśnie tak! A jaka jest Wasza prywatna „rosyjska mitologia”?

Obraz Alexas_Fotos z Pixabay