10 minut na naukę języka, czyli metoda małych kroków

Tym wpisem chciałabym zaprosić Was do dyskusji na temat, jak sobie radzicie z wprowadzaniem nawyków uczenia się języków obcych do codziennego grafiku.

„Nie mam czasu”

Chyba każdy z nas zna tę wymówkę / odpowiedź / uzasadnienie, kiedy ktoś nas pyta, czy chcielibyśmy nauczyć się czegoś nowego. Albo czy regularnie uczymy się danego języka obcego. Albo… (tu wpiszcie swoje propozycje).

Wzięłam na warsztat swój grafik. Wyszło, że oprócz pracy etatowej, wśród osadzonych w czasie i przestrzeni regularnych zajęć mam (stan na maj 2024):

  • zajęcia z rosyjskiego/polskiego (prowadzę, online, godzina – półtorej, 5 razy w tygodniu)
  • zajęcia tematyczne (uczestniczę, stacjonarnie, dwie godziny, raz w miesiącu)
  • zajęcia z angielskiego (uczestniczę, online, godzina, raz w tygodniu)
  • zajęcia z tańca (uczestniczę, stacjonarnie, godzina, raz w tygodniu)

a nieregularnych (chciałabym regularnie, ale różnie bywa):

  • zajęcia sportowe: stretching/ zdrowy kręgosłup (uczestniczę, online, 45 minut, dwa razy w tygodniu) – na szczęście zajęcia są nagrywane i umieszczane na platformie internetowej, więc w każdej chwili mam do nich dostęp

Plus oczywiście do tego całe inne życiowe i zawodowe obowiązki, którym trzeba sprostać. Nic nowego, bo każdy z nas tak ma. Tak więc odpowiedź: „nie mam czasu” jest uzasadniona.

No dobra, a może krócej?

Takie pytanie sobie zadałam, bo faktycznie, znaleźć dodatkowe dwie godziny tygodniowo na nową aktywność brzmi zuchwale. A co, gdyby to było dziesięć minut codziennie? Sprawdziłam i aktualnie (regularnie!) praktykuję takie czynności:

  • yoga twarzy, krótki zestaw ćwiczeń (rano, pięć minut, codziennie)
  • gimnastyka (rano, dziesięć minut, codziennie)
  • angielski fonetyka – ćwiczenia z aplikacją (wieczór, dziesięć minut, codziennie*)

* „Codziennie” czasem oznacza krótkie, jedno-dwudniowe przerwy wynikające np. z wyjazdów, ale zasadniczo regularność udaje mi się utrzymać.

Co z tego wynika?

Dla mnie dużo 🙂 Zobaczmy:

  • ad 1 ćwiczę od dwóch miesięcy. Efekt: mniejszy szczękościsk i szybsza umiejętność rozluźnienia mięśni twarzy, które spinają się np. w wyniku stresu (uwaga: ten zestaw ćwiczeń ma także pomóc w zmniejszeniu zmarszczek, ale tego nie umiem ocenić)
  • ad 2 ćwiczę od 5 miesięcy. Efekt: wyraźne poprawienie ogólnej kondycji, więcej energii na cały dzień, mniejsze uczucie sztywność mięśni zaraz po wstaniu z łóżka
  • ad 3 ćwiczę od 9 miesięcy. Efekt: czuję się pewniej, kiedy mówię po angielsku; wrażenie subiektywne, że mój angielski brzmi lepiej potwierdza lektorka i statystyki aplikacji

A co z rosyjskim?

Oczywiście, dziesięć minut na naukę rosyjskiego dziennie to świetny pomysł. Jeśli ktoś z Was stosuje takie podejście, napiszcie o tym trochę parę zdań w komentarzu.

U mnie nauka rosyjskiego jest skorelowana z zajęciami, które prowadzę:

  • przygotowuję materiały do lekcji
  • prowadząc zajęcia, sama dużo się uczę
  • po każdych zajęciach moi uczniowie dostają listę nowych słówek z zaznaczonymi akcentami i tłumaczeniem (samo przygotowanie takiej listy to świetna nauka)

Do tego dochodzi czytanie i słuchanie treści online po rosyjsku oraz okazjonalne oglądanie filmów.

W ramach uzupełnienia polecam Wam jeden ze starszych wpisów, w którym opisywałam, co wynikło z mojej lektury książki „Włam się do mózgu: Radka Kotarskiego:

Jakie są Wasze doświadczenia? Jak sobie organizujecie naukę języka obcego?

Obraz Pexels z Pixabay


Spodobał Ci się ten wpis?

Postaw mi kawę na buycoffee.to