Pilnuj swego, tłumaczu!

Scenariusz jest znany: dostajemy zlecenie, sprawdzamy firmę w Internecie – jest strona, wygląda poważnie, no to do dzieła! A potem czekamy na pieniądze za tłumaczenie i co? I nic.

Do tego wpisu skłoniła mnie reakcja administratora strony „Miasto tłumaczy”, z której regularnie korzystam. Jest tam m.in. zakładka „Praca”, w której można znaleźć rozmaite ogłoszenia ze zlecaniami dla tłumaczy. Od czasu do czasu pojawiają się tam rozpaczliwe posty tłumaczy, których ktoś oszukał, nie płacąc im za wykonane zlecenie. A wszystko to pomimo faktu, że temat zakładki jest zupełnie inny, a na górze strony widnieje informacja:

ogłoszenia dla tłumaczy

czyli że m.in. w tej rubryce nie wolno publikować wpisów krytykujących nierzetelnych zleceniodawców, gdyż takie wypowiedzi są po prostu nie na temat.

Takie sytuacje jednak regularnie się zdarzały, co z pewnością doprowadzało moderatorów do czarnej rozpaczy. I niestety pewnie jeszcze będą mieć miejsce.

Oczywiście, nie chodzi o to, że oszukani tłumacze nie mogą dochodzić swoich praw – wręcz przeciwnie! Chodzi jednak o formę i rzetelność przedstawienia faktów, z czym niektórzy pokrzywdzeni mają problem, a ich krytyczne uwagi zawierają niewiele ponad ogólniki. I to jest główny problem, podobnie jak dokładne ustalenie zasadniczych punktów współpracy z potencjalnym zleceniodawcą zanim na takową się zdecydujemy.

Podjęte środki ostrożności, jak to często w życiu bywa, oczywiście całkowicie nie rozwiążą problemu, ale z pewnością pozwolą uniknąć wielu niemiłych historii w przyszłości.

W związku z zaistniałą sytuacją, administrator wspomnianego serwisu pozwolił sobie wystosować nieco ironiczny tekst pod adresem „oszukanych” – obok silnego ładunku emocjonalnego zawartego w artykule, jest kilka cennych uwag, z którymi warto się zapoznać, m.in. dotyczących weryfikacji rzetelności zleceniodawcy czy umiejętności dokładnego i popartego dowodami przedstawienia sprawy, w wyniku której zostaliśmy poszkodowani.