Kto pamięta, że lubię zimę, a 8 grudnia są moje urodziny? 😉 Ale to nie koniec radości, bo dzisiaj przypada moja kolej na świąteczny wpis w ramach akcji blogerskiej „Blogowanie pod jemiołą”. Znajdziecie w nim wymowę rosyjskich słówek związanych z Bożym Narodzeniem oraz… informację o dwóch konkursach!
Dawno nic nowego nie nagrywałam, trzeba więc to nadrobić! A czas jest ku temu sprzyjający, bo akurat na zajęciach z rosyjskiego, które prowadzę, ćwiczyliśmy ostatnio właśnie wymowę rosyjskiego щ i ч. To co, gotowi?
Dość często, kiedy ktoś zadaje mi pytanie gdzie pracuję, pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to uporządkowanie tego wszystkiego i podanie w takiej kolejności, żeby to było czytelne dla rozmówcy (biorąc pod uwagę nasz stopień zażyłości, czy to czym się ta osoba zajmuje). Kiedy odbiorca słyszy, że nie „pracuję na etacie”, często spotykam się zazdrością (pozytywną!) i uwagami w stylu, że to świetne rozwiązanie i on/ona też tak chce. Dlatego dzisiaj postanowiłam napisać nieco więcej na ten temat z mojej perspektywy.
Jak już wiecie z poprzedniego wpisu, uwielbiam zimę 🙂 Ale nie tylko zimno i śnieg czynią tę porę roku taką niezwykłą – to moc świąt Bożego Narodzenia, która co roku, pomimo upływu lat, cieszy mnie tak samo! Na samo wspomnienie czuję zapach piernikowego ciasta i radość ze wspólnego rozpakowywania prezentów. W tym czasie nie może też zabraknąć świątecznych akcentów na moim blogu i udziału w tradycyjnej już akcji blogerskiej „Blogowanie pod jemiołą”.
Za oknem jesienna szaruga, więc motywacji do nauki jakby mniej, dlatego postanowiłam, że nową serię wpisów rozpoczniemy radosnymi barwami i w bardziej aktywizującej formie. Przed Wami pierwszy słowniczek tematyczny poświęcony jedzeniu (a ono z kolei dobrze sprawdza się jako remedium na listopadowe szarości).
Jako że w swoim życiu do tej pory spotkałam większość ludzi, którzy raczej lubią śpiewać lub po prostu im się to mimowolnie zdarza (to z talentem nie ma nic wspólnego – sama wiem po sobie), szkoda by było nie wykorzystać tego przyzwyczajenia do nauki języków obcych. Zwłaszcza że taka czynność wzbudza raczej pozytywne skojarzenia i nie ma nic wspólnego z usilnym wkuwaniem nowych słówek.