Blogowanie pod jemiołą

Dlaczego grudzień to najlepszy miesiąc?

Powoli zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, które są dla mnie najbardziej magicznym okresem w roku. Do tego przygotowywanie prezentów, zima… same cudowności! Dlatego postanowiłam, że w ramach świątecznej akcji „Blogowanie pod Jemiołą”, w której biorę udział wyjątkowo nie będzie wpisu językowego. Napiszę Wam, dlaczego tak bardzo lubię grudzień.

.

Zima

Uwielbiam tę porę roku! Wiem, że większość się ze mną nie zgodzi, ale mróz i śnieg to zjawiska, na które czekam przez cały rok (mimo że lubię każdą porę roku). Lubię lepić bałwana, obrzucać się śnieżkami i oczywiście jeździć na nartach – od paru lat zdecydowanie wolę biegówki i narty skiturowe od zjazdowych i mam nadzieję, że tej aktywności nie zabraknie w moim zimowym grafiku mimo coraz większych kaprysów Pani Zimy.

.

Bliscy

Zawsze byli i są ważni. Ale w tym czasie po raz kolejny przypominam sobie, że są najważniejsi. Co roku wysyłam kartki świąteczne, które wędrują bliżej lub dalej. Dzwonię i piszę długie e-maile. Nie odpowiadam na hurtowo wysyłane życzenia do każdego i do nikogo i sama takich nie piszę.

Przez pół miesiąca biegam za prezentami. Cieszę się, kiedy je pakuję i cieszę, kiedy adresat się uśmiecha. Jak każdy, sama lubię dostawać prezenty – peszą mnie pytania „co ci kupić”, bo uwielbiam niespodzianki i tak samo entuzjastycznie reaguję na kolejny dezodorant czy skarpetki.

.

Ja

Co roku się starzeję. Nie kiedy indziej, tylko właśnie w grudniu. 8 mam urodziny, 12 imieniny (te drugie całkowicie pro forma, bo obchodzę tylko pierwsze). Łatwiej się to wszystko znosi, kiedy jest tyle radości i przedświątecznego gwaru dookoła. Mimo to dziwnym trafem nie dostaję łączonych życzeń i upominków, tylko ktoś zawsze pamięta, żeby oddzielić te urodzinowe od świątecznych. Grudzień to miesiąc ciągłego świętowania.

.

Przygotowania

Oczywiście, że chcę żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pachnąca choinka, idealnie wyprasowany obrus, równomiernie wypieczone makowce. Raz w roku można pozwolić sobie na taki perfekcjonizm. Umownie rozpisujemy rodzinne grafiki kto piecze szarlotkę, kto smaży karpia, kto do kogo przychodzi i komu w czym jeszcze pomóc. Kłócimy się o bzdury, jak każdy, bo w końcu taka świąteczna logistyka to niemałe przedsięwzięcie.

Co roku piekę piernik według przepisu przekazywanego z pokolenia na pokolenie – cały sekret to leżakowanie ciasta w chłodnym miejscu (ok. 2-3 tygodnie) i własnoręczne przygotowanie przyprawy (te sklepowe nijak się do niej mają) – trzeba zemleć lub utłuc w moździerzu cynamon, czarny pieprz, ziele angielskie i goździki.

To ciasto jest dla mnie kwintesencją Świąt – okresu, kiedy znajdujemy czas na zapomniane w codziennym pędzie czynności.

.


Powyższy wpis powstał w ramach 3 edycji akcji „Blogowanie pod Jemiołą”, którą co roku organizujemy z blogerami kulturowymi i językowymi.

Od 1 do 24 grudnia publikujemy codziennie jeden wpis o tematyce świątecznej – koniecznie zobaczcie jakie tematy kryją się w poszczególnych okienkach naszego kalendarza adwentowego (nie wszystkie odnośniki będą aktywne przed datą publikacji).

Wczoraj mogliście przeczytać o jarmarkach świątecznych w Niemczech na blogu „Niemiecki w domu”, a jutro dzięki „Specyfice Języka” dowiecie się skąd się wzięło słowo Xmas.

 

.

Mamy również dla Was niespodziankę – konkurs! Do 27 grudnia należy przesłać video, artykuł, animację lub mapę myśli na temat „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?” Do wygrania voucher w wysokości 240 pln do sieci Empik.

Szczegóły konkursu

Image Map