poprawianie błędów w tłumaczeniu

Błędy w tłumaczeniu – poprawiać czy nie?

Dzisiaj parę słów o błędach w tekstach do tłumaczenia, które czasami się trafiają – co z nimi zrobić? Udawać, że ich nie ma, żeby tłumaczenie było zgodne z oryginałem? A może poprawić?

.

Na początek od razu zaznaczam, że nie będą pisać tutaj o tłumaczeniach uwierzytelnionych, gdyż takimi się nie zajmuję. Skupię się na tekstach użytkowych, czy to reklamowych, czy technicznych, z którymi zdarza mi się pracować.

Podstawowym celem tłumaczenia jest nie tylko oddanie znaczenia oryginału, ale też formy tekstu wyjściowego, aby oddziaływał on w podobny sposób na odbiorcę. Jeśli rosyjskojęzyczny użytkownik pralki z instrukcji obsługi urządzenia dowie się, w jakiej temperaturze wyprać lnianą bluzkę, taką samą informację powinna otrzymać osoba mówiąca po polsku.

Podobne przypadki można mnożyć, a wszelkie błędy merytoryczne (np. podanie dwóch innych cen tej samej usługi w treści umowy, przekręcenie nazwiska etc.) w oryginale oddane tak samo w przekładzie mogą zmylić kolejnego odbiorcę.

Co robić w takiej sytuacji?

.

Jestem zdania, że należy takie fragmenty poprawiać, ponieważ za tekst tłumaczenia odpowiadam ja i to on będzie świadczył o poziomie mojej znajomości języka czy profesjonalizmie. Jest jednak kilka istotnych kwestii:

  • jestem tłumaczem, a nie redaktorem tekstu – jeżeli w oryginale zdarzą się drobne błędy stylistyczne czy merytoryczne, poprawiam je, aby w języku docelowym treść brzmiała poprawnie. Jeśli jednak dostałabym do przetłumaczenia tekst kiepskiej jakości (co w przypadku tłumaczeń mi się nie zdarzyło; w przypadku tekstów w języku polskim do redakcji i korekty już tak, ale wtedy moja funkcja jest zupełnie inna), najprawdopodobniej bym go nie przyjęła – moją rolą nie jest redakcja tekstu w języku oryginalnym, a dopiero potem przełożenie go.
  • jestem tylko tłumaczem – a więc nie mogę sobie pozwolić na nie trzymanie się treści oryginału, bo „to słowo będzie tutaj lepiej pasować” lub dopisywanie nowych treści. Jeżeli uznaję, że coś może nie być do końca zrozumiałe dla odbiorcy, swoje uwagi mogę dodać w treści w nawiasach kwadratowych lub przypisach dolnych z zaznaczeniem, że pochodzą one od tłumacza.
  • tłumaczę błędy – jeżeli w treści pojawia się rok 1996, a z kontekstu wiem, że chodzi o 1998, mimo wszystko tłumaczę tak, jak jest w oryginale. Uważam jednak, że najprawdopodobniej jest to niezamierzony błąd autora i w komentarzu do tekstu zaznaczam, że warto zweryfikować ten fragment. Nie czuję się uprawniona do poprawiania tego typu informacji w treści bez informowania o tym osoby zlecającej tłumaczenie.

.

Oczywiście, jeżeli pojawia się sytuacja, w której warto zmienić wydźwięk tekstu, żeby lepiej oddziaływał na odbiorcę (np. zmiana w treści reklamy zwrotu do adresata z formy grzecznościowej na bezpośrednią), informuję o tym wcześniej zlecającego (jeżeli tekst jest dłuższy). W przypadku krótszych tekstów tłumaczę od razu, stosując przyjętą strategię i informuję o tym klienta w momencie wysłania gotowego tłumaczenia – zawsze jednak z zastrzeżeniem, że jest możliwe wniesienie poprawek do tekstu.

.

A jakie jest Wasze podejście? Co robicie z błędami podczas tłumaczenia?

.